To historia wprost banalna. Jedynie dekoracje sa nieco "bogatsze" niz polskie...Poza tym "samo zycie "!

 

Pani i pan Dupont


 


 

Nazwijmy ich pan i pani Dupont, albo Duband , lub jak sobie chcecie. Ona grubo po osiemdziesiatce, on , no wlasnie chyba nawet po dziewiecdziesiatce.

 

ONA

Schludna , elegancka na swoj wiek. Niestety po ostatnim wylewie nie moze poruszac sie samodzielnie. Posuwa przed soba maly wozek , specjalne urzadzenie dla osob niepelnosprawnych. Kolka tego stolka oraz « wozka » pozwalaja naszej pani Dupont pchac przed soba urzadzenie i bezpiecznie przemieszczac sie z kuchni do lazienki oraz sypialni czy tez salonu jej wygodnego mieszkania . Jest jednak male « ale »: pani D nie moze niestety opuscic wlasnego domu, poniewaz wioda do niego dosyc wysokie schody ( te kilkanascie plytek ) , ktore sa bariera nie do pokonania. Podobno jeden z  wnukow pani D potrafi przeniesc ja na rekach po tych schodach i bezpiecznie ustawic wraz z jej urzadzeniem przed domem. W ten to sposob nasza starsza pani zostala, jak ta ksiezniczka na gorze lodowej , wiezniem wlasnej posesji. Oczywiscie, ze wie, ze bylo glupota budowac dom na polskarpie ze schodami do drzwi wejsciowych oraz ze stromym zejsciem do piwnicy ( takze nie do pokonania)! Lecz przeciez wybudowali ( z mezem ) ten domek ponad czterdziesci lat temu , w czasie, kiedy starosc byla dla nich czyms rownie dalekim jak wyprawy pozagwiezdne. Pomimo, ze bylo im na poczatku ciezko, starsza pani z rozewnieniem wspomina tamte czasy . Zas najczesciej oglada album ze zdjeciami, na ktorego pierwszych stronach widnieja zdjecia jej i meza … A wiec mlodosc - kolezanki, zdjecia grupowe – rodzina i znajomi; Nastepnie zakochani – czyli ona i Henryk - w roznych miejscach i pozach. Potem zdjecia ze slubu ( te oglada ze szczegolnym rozrzewnieniem) - samochod, ktorym udala sie w podroz poslubna , a w nim dwoje mlodych, niebrzydkich ludzi...Byli zakochani, pobrali sie i tak to sie zaczelo...

Dzis to dla niej czasy rowne prehistorii – dobre, radosne, lecz raczej do zapomnienia, bo przywolujac dawna beztroske sprawia, ze bol rozstania jest jeszcze  bardziej dominujacy.

Albumik ze zdjeciami na nastepnych stroniczkach zawiera zdjecia powiekszajacej sie z latami rodziny . Pojawia sie na nich corka jedynaczka oraz ziec, lecz w wiekszosci sa to obrazki z roznego etapu zycia wnukow a obecnie juz i prawnukow. Wnukow jest troje i jeden z nich dochowal sie dwojga dzieci – prawnukow, ktore to zajmuja caly nieomal czas corki jedynaczki, ktora z nauczycielki liceum stala sie mloda emerytka i babcia holubioaca dwa bobasy. Podobno wlasnie dlatego nie ma ona czasu dla schorwanej matki. Ostatnio ziec odkupil w okolicy dom po rodzicach ( splacil rodzenstwo), wiec teoretycznie Martyna powinna byc czesciej u matki , niestety syn podrzuca jej wnuki ( prawnuki) , dwa zywe srebra, ktore pochlaniaja jej caly wolny czas . Fakt, nie tak dawnio corka pokazala sie, zeby zabrac samochod ojca .Wywiozla go do garazysty, ktory obiecal sprzedac .Nie mozna przeciez zostawic tego niezbyt starego Citroena w garazu – bowiem traci na wartosci z roku na rok – i kto nim ma teraz jezdzic ? Przeciez nie pani D, ktora nie posiada nawet prawa jazdy.! Zreszta tak podobno zarzadzil jej malzonek.

Pani D jest zgorzkniala, spokojna i grzeczna, lecz widac, ze jest bardzo nieszczesliwa. Pomimo wzglednego komfortu zyciowego jest smutna i niechetna, chociaz jej zachowanie cechuje grzecznosc oraz spokoj rezygnacji. Wstaje rano, daje sobie podgrzewac wode na herbate, szykowac sniadanie, krecic sie wokol niej. W poludnie inna osoba myje ja, ubiera oraz podgrzewa przyniwieziony posilek. Dwa razy w tygodniu takze robi porzadki i myje sanitaria ...Czyli pani D nie robi wiele : ot, obudzi sie, nalozy szlafrok , poczlapie do kuchni( popuchajac przed soba wozek) usadowi sie wygodnie i czeka na pomoc w przygotowaniu sniadania . Do poludnia siedzu w kuchni , czasami wyjrzy przez okno, lecz mieszka przy malej

uliczce, gdzie praktycznie nic sie nie dzieje. Kiedy wymarli starzy sasiedzi, domy wykupili mlodzi ( sa i czterdziestolatkowie, lece dla niej sa « mlodoscia» )i widac ich jedynie rankiem oraz wieczorem – z regoly pracuja obydwoje, zeby splacac zaciagniety kredyt. na dom ; Czasami zrobia jakis gest powitania, lecz najczesciej biegna do samochodu i z powrotem , sadowia w nim dzieci lub je wyprowadzaja i prawie biegiem wbiegaja i wybiegaja z domow.. Kiedy pani D chce uprzatnac ogrod ( nie jest duzy, lecz wymaga pielegnacji) musi dzwonic do asocjacji ktora przysyla jej « ogrodnika »

Kuchnia pani D nie jest luksusowa, lecz praktyczna . Czolowe miejsce zajmuje w niej kuchenka mikrofalowa oraz dzbanek elektryczny i lodowka. Pani D caly ranek slucha radia, oraz czyta lokalna gazete( osoba z rana wydobywa ja ze skrzynki na listy)oraz siedzi apatycznie przy stole . Moze czeka na telefon od meza?

Coz ; jej maz, pan Dupont zamilkl od pewnego czasu. Nie tylko nie dzwoni, lecz nie przesyla zadnych wiadomosci pisemnych, ani nawet ustnych przez corke, z ktora widuje sie bardzo czesto. To proste, pan D od pewnego czasu zamieszkal w domu starcow, w rodzinnej miejscowosci ziecia. Martyna czasami wspomina cos tam na temat ojca ; ogolnie, zwyczajnie i niezbyt obszernie. Wiec wystyraszona staruszka nie pyta o nic wiecej . Mowi, ze maz wymazal ja z pamieci, ze nie chce jej znac ani z nia nawet rozmawiac. Podobno nie istnieje juz dla niego. Kiedy to mowi, w jej glosie slychac nie tylkozal i gorycz, lecz takze niechec i pomimo, ze tego nigdy nie powiedziala zapytanie : dlaczego, za co ?

 


 

CZARNA STRONA BIELI

Tak sie zlozylo, ze los zaniosl mnie do wspomnianego przez pania D domu starcow , na jego najciezszy odzial : chorych na Alzheimara, gdzie wszystkie drzwi do sal oraz pomieszczen sanitarnych opatrzone sa kodem . Zeby sie « wydostac » na wymarzona przez pensjonariuszy « wolnosc » nalezy wystukac pieciocyfrowy kod, niemozliwy  ani do zapamietania, ani do odtworzenia przez  wiekszosc mieszkancow  pokojow , w ktorych szafy zamyka sie na male klodki, chowa wszystkie przedmioty, nawet teoretycznie niezbedne do zycia.

Nie bede opisywala wszystkich mieszkancow tego osobliwego miejsca, zajme sie blizej jedynie pewnym dziarskim staruszkiem. Mowi on z duma, ze ma dziewiecdziesiat lat, chodzi pochylony i czesto nie ma ochoty wstawac na sniadanie. Podkrada cukier do poobiedniej filizanki kawy ( ma cukrzyce, lecz coz to znaczy wobec jego wieku i ochoty na male przyjemnosci). Jest apodyktyczny, mozna powiedziec krnabrny. Grzebie i rozrzuca ubrania w szafach, zostawia bluzy i spodnie na krzeslach , czasami nawet w innych pokojach. Nie znosi zadnych nakazow , ani przykazow – usmiecha sie , kiedy co do niego mowia i robi swoje. Albo zamyka oczy i udaje, ze spi.

Obsluga mowi, ze lepiej go zostawic w spokoju, bo niewiele mozna u niego zdzialac nawet perswazja. Ostatnio poklocil sie z przybylym na krotki okres pensjonariuszem i slychac bylo jak krzyczal : co tam, bylem inzynierem


 

- hahaha , on byl inzynierem, on ? - pan S – kipial zloscia i pogarda

  • No pewnie, ze tak, ja przeciez mam dziewiecdziesiat lat.!

  • Taki stary! W tym wieku nalezy usmiercac ! - dobitnie stwierdzil S

     

Ktoregos dnia blizej spojrzalam w usmiechniete oczy dziadka oraz uwaznie przeczytalam nazwisko wypisane na drzwiach pokoju i...

Moj Boze, przeciez uparty staruszek jest panem Dupont ...Czyli …


 

Jego stopien choroby Alzheimera pozwalal na dosyc pobiezna orientacje w przestrzeni i czasu, lecz nie sprzyjal rozpamietywaniu przeszlosci – na pewno zas na budowaniu pomostow nad tym co bylo, jest i bedzie . Niestety  o byl juz zamieszczony w nieokreslonej przestrzeni, w ktorej wybiorcze, mniej lub bardziej przyjemne wydarzenia z przeszlosci mieszaly sie i zlewaly tworzac mglisty obraz . W jego pokoju nie bylo telefonu, zreszta co mozna powiedziec o czlowieku, ktory nie potrafi wrocic do miejsca zamieszkania oddalonego 50 metrow od jadalni ….

Wiem, ze jezeli spotkam pania Dupont, nie powiem jej , ze mialam okazje poznac jej czcigodnego malzonka. Moze i nie mam prawa, a jednak bede przytakiwala na jej utyskiwania nad niedobrym mezem, ktory zapomnial o niej, bo nie moze chodzic , nawet nie dzwoni i WYMAZAL ja zpamieci..